Minerały – Myśli Zebrane

O Minerałach usłyszeliśmy po raz pierwszy tuż przed UKGE 2018, i tam też pierwszy raz rozegraliśmy partię. I potem było 16 miesięcy ciszy, aż tu nagle Minerały pojawiły się na naszym progu!

Minerały to przepięknie wydana gra o… tak, minerałach. To nie było trudne. Tak jak i zasady Minerałów, które są proste, ale na szczęście nie prostackie.

Z Minerałami jest tak, że zapadają w pamięci dzięki pięknemu wykonaniu. Nie ma co się oszukiwać, jest coś satysfakcjonującego w wysysaniu akrylowych hexów za pomocą (za przeproszeniem) mini przepychacza.

W Minerałach sami sobie musimy układać planszę, co jest najbardziej frustrujące. Chociaż przy bardzo kojącej i terapeutycznej rozgrywce, zupełnie to zanika. Piękne kolory i lustrzany błysk płytek mają własności uspokajające.

W tej grze będziemy po kolei wydobywać minerały z planszy, która będzie się zmniejszać i znikać ze stołu. Małe, gumowe przyssawki trzymają się płytek, a przy odklejaniu wydają przyjemny dla ucha dźwięk, trudny do opisania onomatopeją.

A zatem wydobywamy te piękne hexy, tylko po to aby się ich pozbyć i wymienić na kartę wartą punkty. Same płytki też dają nam coś na koniec gry, ale karty są zdecydowanie drogą do wygranej.

W wydobywaniu minerałów pomagają nam narzędzia, za które płacimy… minerałami. I dodatkowo daje nam to ujemne punkty, ale bonusy z płytek są z reguły bardzo przydatne. Kto pogardzi dodatkowym ruchem czy nieocenioną możliwością zakręcania?

W Minerałach łatwo zatracić się w terapii, i zapomnieć o tym, że jeden błędny ruch może nas kosztować dużo punktów. Kiedy bowiem odetniemy się od głównej planszy, i dzięki ruchom przeciwników zaniknie nam opcja powrotu, nasze możliwości znacznie się zmniejszają.

Miejsce w którym zaczynamy nasz ruch dyktuje nam ile pól musimy się przesunąć. Kafelek z ktòrego wyruszyliśmy dołącza do naszej puli, a my pomykamy w prostej linii po planszy do kolejnego minerału. Aurypigmenty dają nam najwięcej punktów ale też zmuszają do przesunięcia się o 5 pól! A co jeśli nie możemy wykonać ruchu? Cóż, odrzucamy ten nieszczęsny kafelek, z którego startowaliśmy i przenosimy się gdzieś na jakiś podstawowy hex wollastonitu.

Jak to zwykle w grach bywa, wygrywa gracz z największą liczbą punktów, a wszyscy pozostali są tak zrelaksowani, że mało ich to obchodzi. To znaczy tak mi się wydaje, bo jak do tej pory w naszej grupie jestem niepokonana.

Do tego mamy też piękną książeczkę z grafikami Magdaleny Śliwińskiej, oraz historią tego, jak powstawały Minerały. Duży plus za to, że pudełko jest kwadratowe, a jeszcze większy za to, że wszystko mieści się do płóciennego woreczka!

No i do tego taka notka wraz z grafiką, która ku mojemu zaskoczeniu przedstawia lawendę – motyw naszego przyszłorocznego wesela! To małe dzieło ma pewno zawiśnie w honorowym miejscu w tym ważnym dla nas dniu 😉

Jeśli szukacie zaciętej rozgrywki z wbijaniem noża w plecy i politycznymi potyczkami, to pewnie nawet nie przeczytaliście tekstu. Jeśli interesuje Was zarządzanie zasobami i karmienie robotników, to też pewnie już nie czytacie. Jeśli jednak szukacie szybkiej, ładnej, prostej gry, ktòra jest terapią dla oka i ucha, to Minerały zdecydowanie są dla Was. U nas zostają na półce gdzieś obok Azula.

0 Udostępnień